aaa4 |
Wysłany: Pią 16:39, 20 Paź 2017 Temat postu: yest |
|
Na szczescie mial przy sobie latarke. Kiedy Chess ostroznie przelazila przez parapet, spadly pierwsze krople deszczu. Grube i ciezkie, rozpryskiwaly sie na jej dloniach i glowie, a chmury na niebie pociemnialy jeszcze bardziej.
W budynku bylo kompletnie czarno, nie liczac jasnej plamy rzucanej przez latarke. Swiatlo omiotlo czysta podloge, sciany, ktore nie zaznaly farby. W kacie wisiala krzywa polka; byl to jedyny przedmiot w pokoju, ktory mozna bylo uznac za "wystroj wnetrza".
Ale byla tu tez energia. Chess poczula ja w tej samej sekundzie, kiedy jej stopa dotknela podlogi. Dyskretna, ukryta przez to, czym ja maskowali, ale i tak wyczuwalna. Energia smierci, lodowatych serc i sliskich rzeczy; wila sie po jej nogach, otaczala talie, probowala wciagnac ja w swoje tajemnice.
Chess zadrzala. O nie. Brakowalo jej do szczescia jeszcze tylko tego gowna, wciskajacego sie w nia sila.
W torbie miala krede, jak zawsze. Narysowala sobie pieczec na czole i na grzbiecie lewej dloni i zatrzymala sie na chwile. Warto zalozyc prawy but na lewa noge i odwrotnie? Nie. Podloga byla zamieciona, i to niedawno. Na cemencie nie bylo nawet najcienszej warstewki kurzu.
-Podejdz tutaj - poprosila; snop swiatla wedrujacy powoli po scianach zatrzymal sie. - Oni... Au!... Tu z pewnoscia byla jakas magia. Powinienes miec jakas ochrone.
Pokrecil glowa. |
|